Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X X X X X X

Etykiety

Twój tekst

Kontakt

GG: 50508389
Email: nocta.k@hotmail.com

Blog nr 2: http://caste-game.blogspot.co.uk/


Blog

Kyōki no kokoro (o ile autor zna się na języku Japońskim) oznacza serce szaleństwa, co jego zdaniem jest idealnym tytułem dla opowiadań o "mrocznej" tematyce, przedstawiających postacie w beznadziejnych sytuacjach bez wyjścia i tego podobnych (choć zdażają się wyjątki w tematyce). Opowiadania często zawierają tematy nie odpowiednie dla młodych czytelników.


Autor

Dziwne stworzenie, które od czasu do czasu lubi wykorzystać swój nadmiar wyobraźni do napisania opowiadania. Polskie opowiadania pisze od zaledwie paru lat, jako że wcześniej nie uczył się danego języka. Jest to forma polepszania jakości pisania oraz poprawności w użytku języka polskiego. Aktualny wiek autora to dziewiętnaście lat. Studiuje w Anglii, lecz chciałby zapamiętać swój rodowy język, którego to nie miał okazji się uczyć.


Beta

Czyli osoba, która mi pomaga. Poprawia ona tekst na tyle ile potrafi i po części uczy też polskiego. Sama pisze opowiadania, tak więc jeśli chcecie się dowiedzieć o niej więcej, musicie zajrzeć na jej bloga:

http://historiepisanepiorem.blogspot.co.uk/

niedziela, 26 stycznia 2014

Chicago - Część czwarta (A.J.)


Rozmowa z Michaelem nie miała większego sensu, bowiem, po pierwsze, facet nie rozumiał, co się do niego mówiło i nie kontaktował z rzeczywistością, a po drugie, bełkotał bez ładu i składu, wypowiadając pierwsze lepsze słowa. Często także w ogóle zapominał o niektórych wyrazach. Dlatego powstawały takie kwiatki:
- Jak… widzieć… dawno… u ciebie? - Po czym powracał do wlewania w siebie alkoholu. Nie byłem pewien ile już zdążył wydoić i szczerze mówiąc, nie chciałem tego wiedzieć. Miałem tylko nadzieję, że nosi przy sobie portfel z gotówką w środku. Płacić za niego z własnej kieszeni nie miałem zamiaru. Aż taką dobrą duszą to ja nie jestem.
Mike zdecydowanie wypił za dużo. Utwierdziłem się w tym przekonaniu, gdy zobaczyłem, że, odstawiwszy kieliszek z dala od siebie, całkiem mocno uderzył czołem w ladę. Dziwne, ze nie spadł z krzesła.
Upewniłem się, że barman przypilnuje mojego znajomego jeszcze z czasów szkolnych i nie pozwoli go nikomu zabrać tudzież niezbyt ładnie skroić z pieniążków. Jedynie ja mogłem mu zabrać potrzebną mi do zapłacenia rachunku forsę. Wypiłem nalanego tymczasem „shota” na zachętę i ruszyłem w stronę tańczących osób, których trochę przybyło.
Poczułem cudzą rękę na swojej klatce piersiowej.
- Obserwowałam cię odkąd tylko wszedłeś - usłyszałem od blondynki z krótkimi włosami, niższej ode mnie o pół głowy. Pomyślałem, że to dość tani tekst na podryw kogoś takiego, jak ja.
- Musiałaś się naprawdę nudzić - odparłem na to z ironicznym uśmiechem, który dla tych, którzy mnie dobrze nie znali, wyglądał na miły. I jak się spodziewałem, miałem rację.
- Bez przesady, przystojniaku - odwzajemniła uśmiech. - Zatańczymy?
Zbliżyłem usta do jej ucha i wymruczałem: - Nie potrafię tańczyć.
Kłamałem. Po prostu nie chciałem dłużej spędzać z nią czasu.
Zachichotała.
- To taka tajemnica, że aż musisz szeptać? Nie chcesz, żeby ktoś inny usłyszał? Wstydzisz się tego? A tak w ogóle, to co w takim razie robisz na parkiecie? Chyba nie wciskasz mi kitu?
- Nie, nie - odpowiedziałem szybko. - Po prostu przyszedłem po znajomą, by zapytać, jakiego chce drinka.
- Tak? A która to? - dociekała blondyna.
No to się wkopałeś, stary.
- A tamta - wskazałem na jakąś brązowowłosą piękność, do której chwilkę później podeszliśmy. Nie wiem, po co blondi szła za mną, ale trudno, musiałem jakoś wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji. Najlepiej jak najbardziej zwycięsko.
- Hej, bella - zagaiłem. Wyraz twarzy dziewczyny nie zmienił się. Jedyną oznaką zdziwienia była uniesiona jedna brew. Zawsze się głowiłem, jakim cudem ludzie tak robią. Ja próbowałem i w ogóle mi to nie wychodziło, ani trochę. Było to dla mnie czynem zupełnie nierealnym i szczerze podziwiałem osoby, które tak potrafiły.
- Słucham? - Głos miała cudowny, nieziemski, boski, niesamowity. Brakowało mi słów, by go opisać. Spodobał mi się z miejsca i coś czuję, że mógłbym go słuchać na okrągło.
- Pójdziesz na chwilę ze mną do barmana? Biedaczyna nie wie, jakiego ci drinka zrobić. Podejrzewam, że to po części moja wina, że nie znam twoich gustów - posłałem jej najbardziej czarujący uśmiech na jaki było mnie tylko stać. W duchu za to modliłem się, by ta nie odmówiła.
Nieznacznie wskazałem ruchem głowy blondynkę, w moich oczach pojawiła się niema prośba.
Nie wierzę w swoje szczęście, ale zgodziła się.
Chciałem spojrzeć triumfalnie na blondi, ale powstrzymałem się. To zepsułoby cały mój misterny plan.
- Ta kobieta… czy ona cię do tego namówiła? - zapytała piękność.
- Poniekąd - odpowiedziałem. - Nie chciałem z nią tańczyć, więc wymyśliłem bajeczkę, że przyszedłem po ciebie. No wiesz, ten cały drink.
- Ach, czyli posłużyłeś się mną, by ratować swój tyłek, tak? Sukinkot z ciebie.
Spojrzałem się na nią. Oczy jej błyszczały. Musiała żartować.
- Jeśli już o drinku mowa - kontynuowała - postawisz mi jednego. A jak nie, to powiem twojej „przyjaciółce”, że ją okłamałeś.
- Jasne.
Jak powiedziałem, tak też zrobiłem.
Dziewczyna poszła do swoich przyjaciółek, a ja przeszukałem Michaela. Ku mojemu zadowoleniu miał portfel. Miał w nim również pieniądze, co mnie jeszcze bardziej uradowało. Zapłaciłem barmanowi, wsadziłem portfel na swoje miejsce i podtrzymując mojego znajomego, wyszliśmy z klubu.
.::.
- Jak chcesz, w lodówce jest zimne piwo. Przyda ci się, jeśli masz takiego kaca, jak tylko mogę sobie wyobrażać - powiedziałem, gdy wyszedł z pokoju, w którym go ulokowałem. - Muszę przyznać, że nieźle wczoraj zabalowałeś. Barman skarżył się, że wypiłeś butelkę jednego z najdroższych alkoholi w tamtym lokalu, zaliczyłeś jakąś kobietę przed toaletą, bowiem była tak napalona, że nawet nie weszliście do środka, o kabinie nic już nie wspominając, zarzygałeś taksówkarzowi całe tylne siedzenie, które potem kazał ci sprzątać, ale w odpowiedzi załatwiłeś mu co najmniej dzień przykładania lodu do głowy, byłeś tak głodny, że zżarłeś połowę zawartości mojej lodówki i koniecznie chciałeś wyrzucić moją ukochaną książkę przez okno. Część z tego to prawda, część niekoniecznie. Twój wybór w co będziesz wierzył.

1 komentarz:

  1. Hej,
    Kolejny cudowny rozdział. Oboje świetnie piszecie, choć, przykro mi to mówić, ale Twój styl (znaczy, Nocty) bardziej mi się podoba. Po prostu, nie potrafię tego wytłumaczyć. Nie mówię, że piszesz gorzej, A.J.
    Jestem ciekawa, co wyniknie ze znajomości tej dwójki dawnych znajomych.

    Ann.

    OdpowiedzUsuń